Dziś mijają równo dwa tygodnie od mojego przyjazdu do Sajgonu i myślę, że opracowałam już sobie pierwszy, bardzo subiektywny survivalowy dekalog przetrwania, oto on:
- W Wietnamie wiele rzeczy jest nie ustalonych i nie dopracowanych i trzeba się do tego przyzwyczaić. Projekty czy pracę dogaduje się na bieżąco, zmieniając przy tym wiele razy zdanie i plany, ot taka mentalność.
- Punktualność w Wietnamie to pojęcie względne. Jeśli ktoś z Was zna mnie z mojej hiszpańskiej nie-punktualności, muszę niestety Was uprzedzić, że to się tylko pogorszy, złe nawyki przyklejają się szybko. Obiecuję pracować nad sobą.:)
- Znajomość angielskiego nie należy do mocnych stron tubylców. Warto nauczyć się choć podstawowych zwrotów w ich ojczystym języku. Wietnamczycy zazwyczaj zjadają końcówki w angielskich słówkach, szczególnie „s” w liczbie mnogiej. Pamiętając o tym będzie nam łatwiej ich zrozumieć.
- Dzień trzeba zacząć od kawy! Po prostu trzeba, bo jest ona najlepsza na świecie i od razu wprawia człowieka w dobry humor. Tak zwana cà phê sữa đá czyli kawa z kondensowanym mlekiem i lodem to zdecydowanie najlepsze co mogło mi się tu przytrafić, jestem jej wielkim fanem i wielbicielem od pierwszego dnia. Nie mówiąc już o tym, że jest to moje pierwsze słowo po wietnamsku, które opanowałam do perfekcyjności. Ahh, co ciekawe, do każdego zamówienia tutaj dostaje się szklankę mrożonej herbaty w formie orzeźwienia. Tak więc zamawiamy kawę a dostajemy i kawę i herbatę. 🙂
- Jazda na motorze to chleb powszedni każdego mieszkańca Sajgonu. Skuter to ich nieodzowny atrybut, służący dosłownie do wszystkiego – przemieszczania się, transportowania ładunków, odwożenia dzieci do szkoły, robienia zakupów, spania, odpoczywania, sprzedawania lokalnych smakołyków. Motor po prostu trzeba mieć by przetrwać…
- …Ci, tak jak ja, co to motoru nie mają, a nawet gdyby mieli to raczej ku ich zgubie niż ułatwieniu życia, są w stanie przetrwać w Sajgonie tylko i wyłącznie dzięki fantastycznej usłudze zwanej Grab Bike. Jest to sieć ok. 10 tysięcy motorów jeżdżących po mieście w zielonych kurteczkach i kaskach i oferujących usługi podwiezienia pasażera gdzie ten sobie zażyczy. Rezerwacja takiej moto-taxi odbywa się przez dziecinnie prostą aplikację a koszt takiej przejażdżki do dosłownie grosze! Ok. 40 min przejazd kosztuje 5 zł, a szybkie podwiezienie na odcinku np 2 km to koszt ok 2 zł. Jak już zdążyliście się zorientować, jestem stałym użytkownikiem aplikacji i motorów Grab Bike, i nie wiem co w tym mieście bardziej ułatwia mi życie: kawa czy moto-taxi! 😀
- Na ulicy panuje PRAWO DŻUNGLI! Dosłownie i bez żadnych wyolbrzymiań. Im nasz pojazd jest większy (ciężarówka czy autobus) i głośniejszy (należy często i długo używać klaksonu) tym większe prawdopodobieństwo przetrwania. Motorki to takie małe mrówki (choć w odróżnieniu od mrówek, nie rządzi nimi żadna logika), które muszą w tej dżungli jakoś sobie poradzić by nie zostać zadeptanymi przez większe zwierzaki. Stąd też widok skuterów jadących pod prąd, zawracających na środku drogi, jeżdżących po chodnikach, trąbiących non-stop, przepychających się jak tylko mogą, wożących po 3, 4 a nawet 5 osób na raz, jest tu całkiem normalny i po kilku dniach już wcale nie dziwi. Aha, i gdybyście nie wiedzieli to żółte światło oznacza przyspiesz, jeszcze zdążysz, a czerwone jeśli się da to jedź. Ahhh i najlepiej omijać godziny szczytu, czyli wczesny ranek i godz. 17tą, wtedy na drogach dosłownie tworzą się kilometrowe KORKI MOTOROWE. Tak, motorowe. Oj niełatwe jest życie pieszego, niełatwe. Ahh, ważny atrybut mieszkańca tego miasta – maska chroniąca przed wdychaniem spalin!
- W Wietnamie na chwilę obecną słońce wstaje ok 5.30 rano i zaczyna zachodzić ok. 17tej. Nie zmiany czasu na zimowy czy letni. Trzeba zatem wcześnie wstawać by wykorzystać dzień, co też Wietnamczycy uskuteczniają. Miasto co prawda nigdy nie śpi, ale Ci co śpią, od 6tej są już na pewno na nogach.
- Ryż albo noodle. Trick or treat. Nie ma zmiłuj. Ryż na śniadanie, obiad i kolację. Albo noodle. I tak w kółko. 🙂 Najlepszy ten od lokalnych straganiarzy, których budki z pewnością w Polsce nie przetrwałyby nawet pół dnia bo od razu zostałyby zamknięte przez Sanepid a warunki higieny nagłośnione we wszystkich mediach. Ale to nie Polska więc integrować się trzeba. I jak już człowiek przymknie oczy na warunki higieny, to ku własnemu zaskoczeniu stwierdzi, że posiłek jest pyszny a kubki smakowe rejestrują nowe, nieznane wcześniej smaki.
- Pogoda lubi płatać figle. Wciąż trwa pora deszczowa, o czym należy pamiętać. Rano może powitać nas piękne słońce i bezchmurne niebo, co nie znaczy, że popołudniu nie spadnie ulewny deszcz. Odkąd przyjechałam pada codziennie i jest do bardzo egzotyczne doświadczenie, gdyż tak silnego deszczu nie widziałam nigdzie indziej na świecie. 🙂 Wychodząc z domu rano należy pamiętać o stroju przeciwdeszczowym na popołudnie. Oczywiście motory w deszczu jeżdżą bezproblemowo, gdy tylko zaczyna padać, przystają jak na rozkaz, wyciągają pelerynki, nakrywają siebie i pasażera i ruszają dalej jak gdyby nigdy nic! Mam jednak cichą nadzieję, że ten monsun skończy się niedługo.
Learn more in related article: Staying with a local family on Bali