Moja wielka wietnamska przygoda właśnie się rozpoczyna!!
Miesiące przygotowań, planów, projektów, wielkich zmian życiowych i w końcu nadszedł ten długo oczekiwany dzień – niedziela 16 października, dzień w którym lecę na drugi koniec świata by sprawdzić się w zupełnie nowych realiach!
Przygody gwarantowane już od samego początku ponieważ mój pierwszy z trzech lotów ma opóźnienie z powodu problemów technicznych, przez co nie zdążam na przesiadkę w Berlinie. Take it easy, nic nie szkodzi, noc w Berlinie na koszt AirBerlin to też dobra alternatywa. 🙂
Następnego dnia nowoczesnymi liniami Vietnam Airlines wyruszam w kierunku Sajgonu. Prawie 12h lotu pozwala na różne przemyślenia, snucie planów i wyobrażeń, a także dwa filmy i ciekawą lekturę. Snu za to niewiele – za duże emocje!
Wczesnym rankiem ląduję w Ho Chi Minh City, lekko zdenerwowana ale też ciekawa tego, co się będzie działo przez kolejne 6 miesięcy. Pierwsze wrażenia tuż po wylądowaniu? Duuuża mgła i baaardzo, bardzo wilgotno! Nie wiedziałam, że powietrze może się w taki sposób również zmaterializować!
Przyjeżdża po mnie lokalna wolontariuszka i już wiem, że będzie wesoło. Jedziemy taksówką przez miasto i nie wierzę własnym oczom – tyle skuterów, ruchu, hałasu. Ogrom nowych wrażeń połączony z jetlagiem uderza w każdy mój zmysł. Już na miejscu i po chwili odpoczynku popołudniu ruszamy – uwaga – na skuterze do szkoły językowej, w której mam uczyć.
Kolejne dni dostarczają mi masę nowych atrakcji, których ilość czasem przerasta moje możliwości przyswajania. Ale po to tu jestem, by wystawić się na próbę i sprawdzić, czy jestem sobie w stanie poradzić w zupełnie innych realiach i odnaleźć się w nowej kulturze! Trzymajcie kciuki!
Learn more in related article: Staying with a local family on Bali